głównao reikimistrzynikursyzabiegtekstyfilmykontakt



Wielka Noc zmieniła świat

O istocie i znaczeniu Świąt Wielkanocnych oraz cudzie Świętego Ognia, który każdego roku dokonuje się na naszych oczach, z KRYSTYNĄ WŁODARCZYK-KRÓLICKĄ, absolwentką podyplomowego Studium Biblijnego przy Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu, rozmawia Jolanta Podsiadła.

KRYSTYNA WŁODARCZYK-KRÓLICKA jest absolwentką Politechniki Wrocławskiej i Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, gdzie ukończyła Studia Biblijne. Od 1994 roku jest mistrzynią i nauczycielką reiki. Gruntownie zgłębiła tajniki jogi, czakroterapii, akupresury, shiatsu i medycyny ajurwedyjskiej. Poznała różne metody i techniki medytacyjne Wschodu oraz medytacji chrześcijańskiej. W Studium Edukacji Ekologicznej i Promocji Zdrowia, Szkole Trenerów Rozwoju Osobistego oraz Akademii Feng-Shui we Wrocławiu prowadzi seminaria i warsztaty praktyczne na temat technik relaksacyjnych, medytacji, energetyki ciała, roli i potęgi wizualizacji w procesie terapeutycznym. Działa w strukturach Rzemiosła Polskiego. Jest przewodniczącą czeladniczo-mistrzowskiej komisji egzaminacyjnej w zawodach bioenergoterapeuta i naturopata Ogólnopolskiej Izby Rzemieślniczej Bioenergoterapii i Radiestezji. W 2017 roku otrzymała Medal Komisji Edukacji Narodowej za propagowanie edukacji ekologicznej (od 27 lat pracuje w Studium Edukacji Ekologicznej we Wrocławiu, przy którym działa również Klub Reiki) oraz za wieloletnią współpracę z rzemiosłem.


Wydarzenia Wielkiej Nocy, gdy Duch zatriumfował nad Materią, miały miejsce w konkretnej rzeczywistości społeczno-politycznej. Jak bardzo nie pasowały do niej nauki Jezusa?

- W tamtym czasie , a mówimy o początkach naszej ery, potężne Cesarstwo Rzymskie panowało nad większą częścią Europy oraz na znacznych obszarach dzisiejszego Bliskiego Wschodu, mając pod twardym „żołnierskim butem” m. in. Palestynę, na terenie której urodził się i działał Jezus. W podbitych krajach wolność była przywilejem tylko obywateli Rzymu. Na całym obszarze Cesarstwa obowiązywało surowe prawo, które sankcjonowało niewolnictwo. Niewolnik miał status narzędzia, którym mógł posługiwać się jego właściciel – mógł go nawet zabić, nie ponosząc za to prawnej odpowiedzialności. Podobnie kobiety i dzieci były własnością mężczyzny, który mógł rozporządzać ich życiem. Wykroczenia przeciwko prawu karano śmiercią przez ukrzyżowanie, spalenie czy rzucenie na pożarcie dzikim zwierzętom. Żydzi na terenie Palestyny zobowiązani byli, jako poddani, do respektowania rzymskiego prawa, a także do przestrzegania swoich religijnych przykazań judaizmu (613 przykazań, w tym 248 nakazów i 365 zakazów), wypełniania których gorliwie pilnowali ortodoksyjni faryzeusze, zwani także Uczonymi w Piśmie, współpracujący z okupantem. I w takim oto czasie pojawia się ktoś, kto mówi o wolności i godności należnej każdemu człowiekowi, bo Bóg uczynił go wolnym. Ktoś, kto staje się ważnym nauczycielem duchowym , za którym podążają tysięczne tłumy prostych ludzi („Było zaś około czterech tysięcy ludzi”, Mk 8,90, gdy Jezus po raz drugi dokonał cudu rozmnożenia chleba).

Słowa o wolności nie podobają się okupacyjnym władzom reprezentującym Rzym, ale ostatecznie to faryzeusze namawiają Rzymian, by aresztowali Jezusa. Czym najbardziej się im naraża?

- Głosi ideę miłości wzajemnej jako nowego najważniejszego przykazania. Staje w obronie jawnogrzesznicy. Uzdrawia chorych, wskrzesza umarłych, rozmawia z Samarytanką i przebywa u Samarytan, łamiąc żydowski zakaz kontaktów z osobami „nieczystymi”. Mówi, że wypełnia wolę Boga (faryzeusze uznają to za bluźnierstwo), a nauczając podkreśla, że drogą do zbawienia jest miłość, nie zaś obrzezanie, koszerne pokarmy czy fanatyczne przestrzeganie religijnych przepisów. Publicznie zarzuca faryzeuszom fałsz, obłudę i chciwość, nazywając ich „grobami pobielanymi” (Mt23,27 ). Nic dziwnego, że ściąga na siebie ich nienawiść. Jezus był Żydem , a więc obowiązywało Go przestrzeganie przykazań judaizmu, w tym strzeżonego przez faryzeuszy przykazania czczenia szabatu, czyli dnia wolnego od wszelkiej pracy. A właśnie w szabat uzdrawiał. Po trzech latach publicznej działalności, za namową faryzeuszy, Jezus zostaje aresztowany przez Rzymian i po krótkim, nocnym procesie skazany na męczeńską śmierć poprzez ukrzyżowanie.

Po Jego śmierci zastraszeni i przerażeni uczniowie pozostają w ukryciu. I tylko kobieta, Maria Magdalena, odważa się pójść do grobu Pana.

- „A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem , gdy było jeszcze ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu” (J 20,1). Grób był pusty! Początkowo nawet Jego uczniowie nie rozumieją tego, co się wydarzyło. Podejrzewają, że: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy gdzie Go położono” (J 20,2). Ale potem Chrystus sam, pomimo zamkniętych drzwi, pojawia się wśród swoich uczniów. Jest to tak niepojęte nawet dla tych, którzy słuchali Jego nauk, że pokazuje im swoje przebite gwoździami ręce i przebity bok, a jeden z nich, Tomasz, uwierzy dopiero wtedy, gdy włoży ręce do Jego ran. Potem są kolejne spotkania, rozmowy, wspólne posiłki, podczas których poznają Go po osobliwym sposobie łamania chleba. I jest nieopisana radość. Chrystus zmartwychwstał! Zmartwychwstały Chrystus obdarza swych uczniów tak wielką odwagą, że z zastraszonych ludzi stają się odważnymi głosicielami Dobrej Nowiny, czyli Ewangelii. Rozpowszechniają naukę Jezusa, której najważniejszym przykazaniem jest miłość wzajemna, w całym ówczesnym cywilizowanym świecie. Wszyscy (oprócz Jana ) za jej głoszenie giną śmiercią męczeńską. Ale ziarno prawdy zostaje zasiane. Nauka Jezusa znajduje miejsce w sercach ludzi, którzy mimo prześladowań przekażą ją następnym pokoleniom. Od tego momentu świat już nie będzie taki sam!

Nowa informacja została zapisana w polu morfogenetycznym?

- Dzisiaj, opierając się na teorii pól morfogenetycznych Ruperta Sheldrake’a, moglibyśmy tak powiedzieć – nowa informacja została zapisana w energetycznym polu pamięci, tzw. polu morfogenetycznym. Od tamtego momentu każda nowo narodzona istota ludzka przychodzi na świat, na poziomie ducha, z informacją: Miłość jest najważniejszym boskim przykazaniem. Co z nią zrobi, to już inna sprawa, bo ma przecież wolną wolę.
A wszystko zaczęło się tamtej nocy, z soboty na niedzielę, gdy Chrystus zmartwychwstał. Duch zatriumfował nad Materią! To wydarzenie sprzed 2000 lat, niepojęte dla rozumu, które można przyjąć tylko wierzącym sercem, stało się początkiem nowej religii. Chrześcijaństwa.

Dla chrześcijan Wielkanoc to nie tylko Wielka Noc…

- Początkiem świąt jest dla chrześcijan Niedziela Palmowa, obchodzona na pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy i rozpoczynająca Wielki Tydzień. Najważniejsze trzy dni Wielkiego Tygodnia to tak zwane Triduum Paschalne – Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota. W Wielki Czwartek najważniejsza jest wieczorna msza święta, sprawowana na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, którą Jezus spożywał ze swoimi uczniami. W trakcie tej wieczerzy pobłogosławił chleb i rozdał go współbiesiadnikom mówiąc, że to jego ciało, a pobłogosławione wino nazwał swoją krwią. W ten sposób ustanowił Eucharystię. Równocześnie nakazał swoim uczniom: To czyńcie na moją pamiątkę, ustanawiając kapłaństwo. Po homilii w Wielki Czwartek główny celebrans (papież, biskup, proboszcz, przeor) umywa i całuje stopy dwunastu mężczyznom – na pamiątkę gestu Chrystusa, który umył nogi swoim dwunastu apostołom. W ten sposób pokazał swoim uczniom, że we wspólnocie ludzi wierzących mają pełnić oni rolę służebną. Po mszy świętej Najświętszy Sakrament zostaje przeniesiony do tzw. Ciemnicy, gdzie adorują go zgromadzeni w kościele wierni.

 Czego uczy nas dziś Wielki Piątek?

- To dzień Męki Pańskiej. Każdy chrześcijanin powinien w tym dniu, chociaż raz w życiu, „pójść” za Chrystusem drogą prowadzącą na Golgotę. Dla ludzi o wrażliwym sercu to ogromne przeżycie zmieniające odbiór świata. Kto w wyobraźni przejdzie z Jezusem tę pełną bólu, cierpienia i łez drogę, nie będzie w stanie przejść obojętnie wobec cierpienia spotykanych w życiu ludzi. Nieludzko udręczony człowiek, od świtu bity i poniewierany, z cierniową koroną na głowie, wlecze samotnie swój krzyż na miejsce kaźni. Opuszczony przez wszystkich, którzy szli za Nim, którzy słuchali Jego nauki, którzy byli świadkami czynionych przezeń cudów. Nawet Jego uczniowie ukrywają się wśród tłumu obojętnych gapiów. Obserwując tę scenę, myślimy oburzeni: Jak oni tak mogli, po tym wszystkim co dla nich uczynił? I wtedy spotykamy się z pełnym miłości spojrzeniem Jezusa, którym obdarza Piotra, gdy ten się Jego zaparł. I nagle rozumiemy, że to MIŁOŚĆ. Jezus cieszy się z ocalenia swojego ucznia. Tym spojrzeniem błogosławi go. Niepotrzebna Mu jego śmierć. Patrzymy potem na Jego Matkę, udręczoną niewyobrażalnym bólem, gdy stoi pod krzyżem swojego jedynego syna. Każda matka na świecie wyobrażając sobie tę scenę, przeżyje przeszywający serce ból. Ale też każda osoba, która współodczuje ten ból, będzie w stanie zrozumieć i przeżyć radość Zmartwychwstania.

Wielką Sobotę przeżywamy inaczej niż Jego uczniowie.

- Tak, my już wiemy, jaka radość nas czeka! Dlatego przeżywamy ten czas spokojnie. Święcimy pokarmy na wielkanocny stół. Adorujemy Najświętszy Sakrament, przeniesiony w Wielki Piątek z Ciemnicy do Grobu Pańskiego. Uczestniczymy w liturgii Wigilii Paschalnej. A późnym wieczorem lub wczesnym rankiem następnego dnia bierzemy udział w uroczystym nabożeństwie połączonym z procesją, zwanym rezurekcją (od łac. resurrectio – zmartwychwstanie), którego celem jest obwieszczenie światu: Jezus Chrystus zmartwychwstał! W kościołach zabrzmią dzwony.

Dlaczego po zmartwychwstaniu Jezus nie ukazał się tym, którzy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali?

- To ważne pytanie. Po ludzku myśląc, zatriumfowałby wtedy nad swoimi oprawcami i raz na zawsze uciął spekulacje na temat prawdziwości tego wydarzenia. Ale On poszedł tylko do tych, którzy na Niego czekali i którzy Go kochali. To wielka nauka dla nas wszystkich. Rozpoznać mogą go ci, którzy Go kochają i kroczą drogą miłości. Chyba, że sam Jezus zdecyduje inaczej. Tak jak w przypadku św. Pawła, któremu ukazał się w drugim roku po swojej śmierci. W „Dziejach Apostolskich” czytamy: „Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” „Kto jesteś Panie?” – powiedział. A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”. Zdarzenie to jest nazywane nawróceniem Szawła, który w Damaszku przyjął chrzest i zmienił imię na Paweł.

Każdego roku, w prawosławną Wielką Sobotę, w Bazylice Zmartwychwstania Pańskiego w Kaplicy Grobu w Jerozolimie na naszych oczach dokonuje się cud, w którym każdy z nas może uczestniczyć, choć nie każdy o nim wie. Od kiedy datuje się cud zstąpienia Świętego Ognia?

Zdjęcie po prawej: Krystyna Włodarczyk-Królicka przy wyjściu z Kaplicy Grobu Pańskiego w Jerozolimie

- Pierwsze takie wydarzenie odnotowano w 162 roku w Jerozolimie podczas Wielkiej Nocy. Gdy w kościele zabrakło oliwy do lamp, ówczesny biskup Jerozolimy polecił nalać do nich wody. I stał się cud! Woda zamieniła się w oliwę, a lampy się zapaliły. Od tej pory, rokrocznie, cud Świętego Ognia powtarza się dokładnie w tym samym miejscu, w tym samym czasie i w ten sam sposób. Rano w Wielką Sobotę, według kalendarza juliańskiego, w Bazylice św. Grobu gasi się wszystkie lampy i świece. Przed godz. 13 urzędnicy izraelscy przeprowadzają kontrolę Kaplicy Grobu (znajduje się w niej wykuta w skale wnęka z kamienną płytą, w której zostało złożone ciało Chrystusa po Jego śmierci na krzyżu), sprawdzając, czy nie ma ukrytego gdzieś źródła ognia, a następnie pieczętują Grób. Około godz. 14 do Grobu Pańskiego przybywa prawosławny patriarcha Jerozolimy. Zdejmuje szaty liturgiczne, pozostając tylko w albie i wchodzi do Kaplicy Grobu trzymając w ręce pęk (33 sztuki) cienkich świec. Odmawia zawsze tę samą modlitwę i prosi o Święty Ogień. Świece w jego ręce same się zapalają – od ognia, który pojawia się samoistnie na płycie Grobu Pańskiego. Patriarcha wśród radosnych okrzyków przekazuje ten ogień tłumnie zgromadzonym wiernym. Cud nie ogranicza się tylko do Kaplicy Grobu. Zdarza się, że niebieskawe światło zapala świece, które wierni trzymają w dłoniach, a także wygaszone wcześniej lampy oliwne, również poza Kaplicą. Ogień ten nie parzy. Pielgrzymi obmywają nim ręce i twarze. Po dokonaniu się cudu, z Jerozolimy startują samoloty, które rozwożą Święty Ogień po całym świecie. Również do Polski. Na przykład w Białymstoku można go zobaczyć w cerkwi św. Mikołaja. Wydarzenia te są transmitowane przez telewizję rosyjską i gruzińską.

Dlaczego Wielkanoc jest świętem ruchomym?

- Od początku istnienia wspólnot chrześcijańskich czczono to wydarzenie, jednak spierano się o jego datę. Na Soborze Nicejskim (325 r.), w czasie którego ukonstytuował się Kościół katolicki, ustalono, że odtąd Święto Paschy będzie się obchodzić w pierwszą niedzielę po pierwszej pełni Księżyca zaraz po zrównaniu wiosennym. Może ona przypadać między 22 marca a 25 kwietnia. W XVI stuleciu papież Grzegorz XIII wprowadził poprawkę do istniejącego kalendarza juliańskiego, dotyczącą naliczania lat przestępnych. Wprowadzenie nowego kalendarza, zwanego gregoriańskim, spowodowało, że wyznawcy prawosławia, którzy od 1054 roku nie uznają zwierzchnictwa papieża, posługują się nadal kalendarzem juliańskim i świętują Wielkanoc w innym czasie niż katolicy. Ale niezależnie od daty, radość tamtej Wielkiej Nocy jest dla wrażliwych serc wciąż taka sama. Taka sama jest też tęsknota za dobrym nauczycielem, przewodnikiem, któremu można bezgranicznie zaufać. Przyjacielem, który nie opuści w potrzebie, za Zbawicielem. Chrześcijanie nadal pragną tego subtelnego spotkania z Jezusem na poziomie serca. Spotkania, które przemienia wnętrze człowieka tak, aby serce „pałało w nas”. Czego wszystkim nam życzę.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Jolanta Podsiadła